Dawno,
dawno temu, jeszcze za czasów panowania w Niderlandach Filipa II
Habsburga, grupa olęderskich menonitów udała się konno z Prus na
wschód w poszukiwaniu przyjaznego miejsca do osiedlenia się, tym
samym unikając prześladowań we własnym kraju. Byli to ludzie
bardzo pracowici i uczynni, a praca była dla nich świętością.
Jako, że odznaczali się kunsztem, jeśli chodzi o osuszanie bagien,
umiłowali oni sobie obszar bagienny przy jeziorze, otoczony
zalesionymi pagórkami , w samym środku Puszczy Noteckiej. Nie było
dla nich problemem rybołówstwo, ani też łowiectwo, a zwierzyny
leśnej wokół było pod dostatkiem. Wspólnymi siłami założyli
malutką osadę, składającą się z tejże nielicznej grupy Olędrów
i na osuszonych bagnach poczęli uprawiać ziemię na żyznych
torfowiskach.
Osada
rozwijała się sprawnie, jedzenia było pod dostatkiem, a karczowany
las dostarczał im surowców do budowania nowych domostw, postanowili
zacząć handlować nagromadzonymi dobrodziejstwami. W tym celu udali
się na poszukiwania pobliskich osad, by znaleźć kupców. Słyszeli
oni tylko z opowieści, że tereny te zamieszkują chrześcijańscy
Polacy. Jak się okazało, zaledwie kilka kilometrów za lasami ich
oczom ukazał się malowniczy krajobraz rzeki i drewniany most
prowadzący przez nią wprost do małej wsi zwanej Wronki.
Zamieszkiwali ją ludzie prości, ale bardzo religijni. Wypasali oni
bydło na rozległych łąkach nad rzeką i trudzili się produkcją
przetworów mlecznych. Okazało się, że byli to również ludzie
bardzo gościnni, którzy z otwartymi rękami przyjęli Olędrów do
jednego z głównych domostw i częstowali chlebem z masłem i serem
własnej roboty. Rozmowa szła im opornie, ponieważ język stanowił
ogromną barierę, ale po kilku rysunkach, intensywnej gestykulacji
zrozumieli o co chodzi przyjezdnym. Wronczanie obiecali Olędrom, że
nauczą ich „po swojymu godoć, a syra i mlyka żałować nie
bydą”. Opowiadali im o swojej okolicy i bardzo chcieli się
dowiedzieć czegoś o ich pochodzeniu. Próbując powiedzieć gdzie
mieszkają, mówili niezrozumiale że za ,,Rzecią”, nie potrafiąc
poprawnie wymówić słowa ,,rzeka’’. Olędrzy obiecali, że będą
stałymi gośćmi i zapewniali, że przyjeżdżają w pokoju. Z każdą
wizytą postanowili oni karczować las, by utworzyć drogę do
,,Rzeci’’, bo nie byli w stanie przejechać wozami przez gęstą
puszczę. Chętni Wronczanie postanowili pomóc Olędrom i w ten
sposób utworzyła się leśna droga handlowa. Współpraca szła im
znakomicie, Olędrzy przywozili zboże, żurawinę i ryby ze swojego
jeziora, a w zamian dostawali mleko, masło i ser. Z czasem utarło
się, że przyjezdni nazywani byli Rzecinami, a Olędrzy myśląc, że
po Polsku znaczy to tyle, co ,,Olęder’’, przyjęli tę nazwę, a
swą osadę kazali zwać Rzecinem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz